Honeymoon 6th and 7th stops – north & south of Bali


image

Zaczynam od zdjecia. Dlaczego? Bo ono mniej więcej opisuje nasze początki na rajskiej wyspie Bali – tego potrzebowaliśmy bardzo po przygodach na Jawie ;)) To, czym nas przywitała to piękne kwiaty na każdym kroku, zapach kadzidełek, targujący sie sprzedawcy i komary – wszystkich wyżej wymienionych nie było na Jawie!

Zatrzymalismy sie w Lovinie, niewielkiej miejscowości słynącej z pojawiających sie u jej wybrzeży stad delfinów oraz pobliskiej rafy koralowej. Skusiły nas obydwa atuty tego miejsca, a wrażenia sa nastepujące: jesli chodzi o snorkling, bawiliśmy sie bardzo przyjemnie oglądając rafę i kolorowe rybki, ale znając juz opowieści i zdjecia z oddalonej o 2 godziny drogi wyspy Menjangan mieliśmy chyba nieco zawyżone oczekiwania 🙂 Morał z tego taki, ze nie trzeba sie sugerować opowieściami innych, bo potem zamiast czerpać przyjmnosc z oglądania w głowie siedzi tylko porównywanie 😛image

image

Jesli chodzi o delfiny, mamy bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony, zobaczenie ich tak blisko, w ich naturalnym środowisku, gdzie robią to na co maja ochotę, a nie to, co dyktuje im treser, jest cudowne. Z drugiej strony, czuliśmy sie jednak jak na polowaniu. Ilośc łodzi wypływająca z Loviny jest zbyt duża, a kiedy sternik na jednej z nich zauważy delfiny, wszystkie pędzą w tym kierunku warczac silnikami…

imageimage

Wchod Słońca – wtedy wypływa sie zobaczyć delfiny.

Na północy Bali chcieliśmy zobaczyć tez słynne wodospady. W poszukiwaniu jednego z nich o wdzięcznej nazwie GitGit, dotarliśmy na niewielki parking, zapłaciliśmy za wejście i podarzajac za znakami, trafiliśmy do wodospadu. Hmm..opisywany jako skomercjalizowany, zawsze otoczony turystami, tym razem był zupełnie pusty, co oczywiście nas bardzo ucieszyło… Kacpra to chyba aż za bardzo ;))

image

image

Po powrocie do hotelu obejrzeliśmy jeszcze raz zdjecia wodospadu GitGit i tajemnica braku turystów szybko sie wyjaśniła – trafilismy pod inny wodospad – nie mamy pojecia jaki, ale bylo pieknie!  😀

Po kilku dniach przyszla pora przeniesc sie na poludnie Bali. Znalezlismy sie w Kucie,  znanej jako dobre miejsce dla początkujących surferow.  Na tym wlasciwie koncza sie zalety tego miejsca,  nie bede sie wiec rozpisywac…  Powalczylismy troche z falami i zabraliśmy sie za zwiedzanie południowych rejonow.

image

Surfowanie w Kucie

image

Wybrzeze przy plazy Padang Padang

received_1046042835408706

Wybrzeże otaczajace swiatynie Uluwatu – przy wejsciu kazdy kto ma odsloniete nogi otrzymuje fioletowy sarong.  Tak ujedniliceni turysci wygladaja wedlug mnie bardzo uroczo ;))

image

Okolice świątyni zamieszkuja malpki.  Najslynniejszy punkt Uluwatu widac w tle.  Do samej swiatyni moga wejsc jedynie wierni.

image

Jimbaran – to miejsce,  ktore absolutnie skradlo nam serca!  Przed zachodem Slonca plaza zostaje przejeta przez stoliki, wokol roztacza sie zapach owocow morza,  a ich smak wszystkich uszczesliwia ;))

Ale zeby nie bylo tak kolorowo i cukierkowo,  na koniec opowiem o zasadach ruchu drogowego w Indonezji…

Czy skuterom potrzebne sa boczne lusterka a kierowcom kaski?  – Niekoniecznie!

Czy na skuterze moze jechac cala rodzina,  tzn na przyklad: rodzice,  kilkulatek i maly bobas?  –  Zaden problem.

Czy wyprzedzamy kilka pojazdow naraz?  –  tak.

Czy robimy to,  mimo ze z na przeciwka nadjezdzaja inne samochody i motory?  – Pewnie,  ze tak.

A czy robimy to wszystko jadac pod gore / z gory /  na zakręcie?  –  TAK!

Zatem dzis,  stosujac powyzsze zasady,  na stromym zjezdzie wyprzedza nas ciezarowka,  ktorej kierowca nie moze zniesc naszej rozsadnej,  europejskiej predkosci.  Po chwili zepchnieci przez ten pojazd,  lezymy zszokowani,  poobijani i porzadnie pozdzierani na drodze. I na szczescie na tym sie skonczylo…

Mielismy szczescie w nieszczesciu… Bylo naprawde malo przyjemnie. Teraz bolesne sa nie tylko skutki wypadku,  ale tez mysl,  ze miejsce,  gdzie udajemy sie juz jutro,  otoczone jest piekna rafa, a zeby ja ujrzec,  bedzie trzeba sie zanurzyc w SLONEJ wodzie…  Ał!  Trzymajcie za nas kciuki i uwazajcie na siebie.

A.