Żółwie, rybki, czy rozgwiazdy …

Wczoraj wykorzystaliśmy co do minuty ostatnie chwile pogodnej jesieni w Tatrach, a dziś wiatry, deszcze i zimno … więc zostaje powspominać 😉

To będzie post dla fanów pływania i oglądania wodnych stworzonek – bo snorkeling w Meksyku był zdecydowanie najlepszym, jaki do tej pory przeżyliśmy. Jeżeli tak jak my (a zwłaszcza ja) czujecie, że zejście w głębinę z butlą tlenową nie byłoby dla Was do końca komfortowe, a jednak chcielibyście zobaczyć te kolorowe, podwodne cuda, to uwierzcie, że maska i rurka u wybrzeży Morza Karaibskiego Was nie zawiodą.

Isla Mujeres

Jeśli zapytacie o miejsce na snorkeling na Isla Mujeres, zapewne zostaniecie skierowani do Garrafon Natural Reef Park. Oprócz strefy wyznaczonej do pływania, park oferuje zjazd tyrolką, kajaki, możliwość oglądania delfinów … wszystko oczywiście za odpowiednią cenę (według informacji na stronie, podstawowy pakiet wynosi obecnie 80$). Macie również zapewnione towarzystwo ciągle napływających łodzi z Cancun 😉

Idąc w stronę parku, wystarczy jednak skręcić trochę wcześniej, na plażę o nazwie Garaffon de Castilla. Wstęp kosztuje, uwaga ! 90 pesos (niecałe 5$), a tuż przy brzegu czeka nas Was niewiarygodnie niebieska, krystalicznie czysta woda i tłumy ślicznych, kolorowych rybek.

DCIM100GOPRO

IMG_7018 (edytowany)

Akumal

W Akumal, niedaleko od słynnego Tulum, jest rajska plaża i PODOBNO, pływając, można tam spotkać żółwie…

Wybierając się do Akumal przestudiowaliśmy całą instrukcję znalezioną na jednym z blogów, wiedzieliśmy więc, że wstęp jest płatny (100 pesos), a strefa przy plaży podzielona na kilka pól oznaczonych bojkami.  Żółwi trzeba szukać wśród rosnącej na dnie trawy (gdzie zwykły przypływać na posiłki – z tego też względu nie można ich tłumnie otaczać ani podpływać za blisko!), najlepiej zaraz za strefą boj. Wypożyczyliśmy też kamizelki ratunkowe, żeby móc swobodnie pływać bez przewodnika.

Hmm…

Pływamy, pływamy, pływamy, trawa wszędzie – żółwi nigdzie. Wypatrzyliśmy miejsce, gdzie dopływają motorówki – niepostrzeżenie dołączyliśmy tam do jednej z grup, której miły przewodnik pokazał nam kalmary (jak się okazało, bardzo urocze zwierzątka), nadal jednak nie udało nam się dojrzeć żadnego żółwika. Postanowiliśmy odpocząć i podejść do sprawy drugi raz.

Wiedzieliśmy już, że trzeba płynąć za strefę boj, twardo więc przemierzaliśmy całe kąpielisko 😉 jak się okazało od dłuższego czasu gonieni przez strażników z plaży, którzy w końcu motorówką odgrodzili nam drogę do strefy, w której przebywali ludzie przypływający tam z wycieczką – a byliśmy już od nich w odległości około 10 metrów. Żadne prośby i tłumaczenia nie przemawiały do strażników – przecież chodzi o to, aby zapłacić za wycieczkę i wsiąść na motorówkę, a nie dopłynąć tam samemu!

Ale podczas gdy Kacper toczył jeszcze dyskusję z panami z łodzi, koło mnie przepłynął rozkoszny żółwik, a zaraz potem towarzyszyły nam jeszcze (już w drodze powrotnej w kierunku plaży) dwa kolejne … czyli jednak można, bez płacenia, bez motorówki i bez grupki innych turystów 😉

L9410987

Cozumel

Cozumel to jedyne miejsce, w którym zdecydowaliśmy się na wykupioną wycieczkę. Wiedzieliśmy, że naprawdę warto zapłacić, żeby zobaczyć to, czego nie znajdziemy blisko przy brzegu i nie zawiedliśmy się. To był najpiękniejszy fragment podwodnego świata, jaki widzieliśmy, a na łodzi towarzyszyli nam przesympatyczni ludzie z różnych części świata. Zatrzymaliśmy się w trzech miejscach, w tym w słynnym El Cielo, czyli miejscu, gdzie gdzie na dnie morza rozsiane są prześliczne rozgwiazdy. Na koniec czekała na nas zimna margarita w towarzystwie pływających wokół płaszczek (tak, tak, jak dla mnie lekko przerażających, ale przy zachowaniu odpowiedniego dystansu – na szczęście nieszkodliwych). Idealne zakończenie wyprawy 😉

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

Na koniec pozdrawia Was podwodny człowiek kciuk ❤

DCIM100GOPRO

A więcej wspomnianych stworzonek widać na filmie, zapraszam więc do poprzedniego posta … enjoy ;))

A.

Adventure Jet #1

DCIM100GOPROG0045456.

O co chodzi ? Skąd to się wzięło ?

Zacznijmy od początku … skąd wziął się pomysł aby prowadzić bloga. A wbrew pozorom, natchnieniem nie była planowana przez nas podróż poślubna … tylko to, co miało nastąpić po niej.

Kiedy nieco ponad rok temu poczuliśmy silną potrzebę zmian, ale nie bardzo wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, szarpiąc się między ukochanym Krakowem a rodzinnym Lublinem, w głowie Kacpra pojawił się bardziej szalony pomysł – kupić hydroodrzutową zabawkę i uciec z nią na dłuższy czas na Wyspy Kanaryjskie.

Stwierdziliśmy zatem, że podróż na wyspy Indonezji, a niedługo po niej – przeprowadzka i początek wyspiarskiego życia to świetny pretekst, żeby pisać bloga.

I tym sposobem relacja z podróży poślubnej powstała, a my z różnych względów, które by Was zanudziły, zostaliśmy w Lublinie 😉

Ale… pozostanie w rodzinnym mieście wcale nie sprawiło, że Kacper przestał myśleć o jetpacku.

Od spontanicznego wyjazdu na targi Wiatr i Woda w Warszawie plany krystalizowały się coraz bardziej i coraz szybciej. Z targów zawędrowaliśmy do niemieckiej miejscowości Itzehoe w oklicach Hamburga aby poznać producenta naszego sprzętu i odbyć pod jego okiem indywidualne szkolenie. I tak oto powstało …

ADVENTURE JET !

1

Itzehoe, Niemcy – szkolenie Jetlev Flyer

19

 JetlevFlyer

4

Itzehoe, Niemcy – szkolenie Jetlev Flyer

Dzięki połączeniu mocy skutera wodnego i specjalnego urządzenia, jakim jest jetpack, każdy może poczuć się jak Iron Man 😉 Cała moc silnika jest kierowana, poprzez kilkunastometrowego węża, wprost do urządzenia, które mamy na plecach. Dzięki temu możemy cieszyć się wysokością i świetnie bawić.

103

Jeżeli udało nam się Was trochę zaciekawić … zapraszamy do wspólnej przygody !!!

W Lublinie szukajcie nas nad Zalewem Zemborzyckim .. 😉

Wszystkie aktualności i informacje znajdziecie też na naszym facebook’u:

https://www.facebook.com/adventurejetpack

More to come … ;)))

122

108

107

112